Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi polda z miasteczka Cieszyn. Mam przejechane 17064.10 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.37 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 35910 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy polda.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2011

Dystans całkowity:433.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:86.60 km
Więcej statystyk

Nydek, Filipka

Czwartek, 25 sierpnia 2011 · dodano: 30.11.2011 | Komentarze 0

Nydek - trasą tą, co ostatnio. Tam przystanek i zbieranie się do podjazdu trasą 6086 w stronę Filipka.



Jeszcze kawałek po płaskim, a później już ostry podjazd, który mnie pokonał po mniej niż kilometrze. :)



Dalej szuter już z mniejszym nachyleniem i mała niespodzianka.



Filipka i okolice. Tu już wycieczka częściowo piesza.



W pewnym momencie zboczyłem z 6086 na niebieski szlak, podszedłem pod Kiczory, zszedłem i zjechałem do Łabajowa.


Kategoria Turystyka


Nydek, Czantoria

Niedziela, 21 sierpnia 2011 · dodano: 30.11.2011 | Komentarze 0

Z Cieszyna do Lesznej i na ścieżkę rowerową 6085, później w Bystrzycy na 6087 do Nydka. W trakcie parę razy udało mi się zjechać ze ścieżek i ponownie wracać. Sam dojazd z Bystrzycy do Nydka ze wspaniałymi widokami.

W Nydku zjazd na trasę 6086 i (trochę nieplanowo) w stronę Strelma i ogólnie Soszowa. Tu również bardzo przyjemny podjazd wąską dróżką wzdłuż potoku i leśnej scenerii. Zawróciłem, kiedy skończył się asfalt.

Powróciłem na 6086 "Śladami hutnictwa" i skierowałem się w stronę przejścia granicznego Nydek-Cisownica. Tu zaczął się bardzo stromy podjazd, ale za to niezłą asfaltową drogą. Po jakiś dwóch kilometrach był wyraźny i drogowskaz, wskazujący na 6086 w dół, jednak wizja możliwości podjazdu asfaltem wzięła górę i zboczyłem z zaplanowanej trasy. Asfalt ciągnął się jeszcze niecały kilometr, na szczęście już z mniejszym nachyleniem, po czym rozpoczął się szuter. Ścieżką bardzo dobrze się jechało - mało kamieni, żadnych korzeni, dziur - można jedynie przewidzieć, że w porze deszczu musi tam być straszne błoto. Znowu kilkaset metrów i możliwość zjechania albo skręcenia na leśny szlak (czerwony). Akurat zdjęcie plecami do ścieżki odskakującej w las.




Jako że widać już było wieżę na Czantorii, postanowiłem podejść ten kawałek i po pół godzinie byłem na górze. Stamtąd już do Ustronia i do domu.


Kategoria Turystyka


Żermanice

Czwartek, 18 sierpnia 2011 · dodano: 30.11.2011 | Komentarze 0

Tym razem wypad nad jezioro.

Chotebuz - myślałem, że trafię, ale jakoś minąłem się z drewnianą osadą.




Okolice Terlicka - miejsce pamięci śmierci Żwirki i Wigury.




Żermanice - kiedy z zapory zobaczyłem te wszystkie ryby - karpie, sumy i wiele innych - w sporych ilościach, to aż mi szczęka opadła.


Kategoria Turystyka


Salmopol, Trzy Kopce Wiślane, Brenna

Niedziela, 7 sierpnia 2011 · dodano: 30.11.2011 | Komentarze 0

Jeszcze trochę zmęczony, ale zebrałem się z mocnym postanowieniem wjechania pod Salmopol. A potem miało być improwizowanie w stronę Brennej.

Wisła - tu kupiłem bidon, bo swój zapomniałem w domu. :)

Salmopol - podjazd długi, ale okazał się przejezdny dla mnie bez specjalnego żyłowania.



Obrót o 180 stopni i krótki zjazd, aż do żółtego szlaku, prowadzącego już przez las. Ścieżka bardzo dobra do MTB, zresztą spotykałem niemało rowerzystów. No i na trasie napotkałem kilkanaście kamieni z motywującymi hasłami - od razu poszerzył się uśmiech na twarzy.



Telesforówka i Trzy Kopce.



Skręt na zielony szlak i zejście do Brennej.



Z Brennej do Ustronia, a stamtąd do domu.


Kategoria Turystyka


Trójstyk (Herczawa, Jaworzynka)

Piątek, 5 sierpnia 2011 · dodano: 30.11.2011 | Komentarze 0

Zaplanowałem okrążenie tam przez Czechy i z powrotem przez Polskę. W planach było też ewentualnie zajechanie do Świerczynowca i Czarnego i stamtąd przeskok do Jaworzynki, ale nie byłem przekonany co do możliwości swobodnego przejazdu. Poza tym, tradycyjnie już, lekko pobłądziłem w Czechach.

Cieszyn - Trzyniec - Navsi - no cóż - asfalt z betonem i beton z asfaltem.
Przejazd przez Jabłonków - żałuję, mogłem zrobić jakieś zdjęcia.
Za Jabłonkowem takie niepozorne rondko, z którego zjechałem o jedną odnogę za wcześnie.

Ale jednocześnie wjechałem w bardzo ładną okolicę - świetna nawierzchnia, widoki, stylowe chatki, potoczek płynący wzdłuż drogi. Mimo że ciągle lekko w górę, jechało się znakomicie. W końcu zatrzymałem się na polance, gdzie z lewej, prawej i przed sobą miałem tylko góry i las - byłem w Łomnej Górnej. :)

Obrót o 180 stopni i z powrotem na wspomniane rondo. Bez zdjęć, jakoś tego dnia miało być w nie ubogo.

Po jakimś czasie znalazłem się w okolicach byłego czesko-słowackiego przejścia granicznego. Decyzja - skręt do Herczawy. Od tego miejsca bardzo trudny odcinek trasy - naprzemienne strome zjazdy i podjazdy. Trochę się to wszystko ciągnęło.

Trójstyk - wreszcie dotarłem, mniej więcej równo z deszczem.




Dalej już prosto - Jaworzynka, Istebna, Kubalonka, Wisła, Ustroń, Cieszyn. Pod Kubalonkę wjechałem, ale jeden z podjazdów w Istebnej mnie przerósł, podszedłem więc i na górze zrobiłem przystanek.



Licznik pozakał ok. 118 km, co jest najdłuższą trasą, jaką udało mi się pokonać w jeden dzień. Był to też pierwszy poważniejszy test jazdy w SPD.

Rozważam wciąż sens wożenia aparatu - bez niego może mógłbym zostawić w domu też plecak.


Kategoria Turystyka